Prowadząc rower torem po zgliszczach usłyszałem w pewnym momencie dziwne skrzypienie. Patrzę na przednią oponę - kompletny kapeć. No ładnie - myślę sobie. Sobotnie przedświąteczne popołudnie, wszystko pozamykane, ja nie mam ani zapasowej dętki, ani narzędzi, a tu 32 km do domu. Czeka mnie nocny spacer.