Gdy likwidowano kolej, zaoferowano kolejarzom dużą ilość parowozów po cenie złomu. Mój rozmówca upatrzył sobie jeden parowozik, aby używać go jako kotła do ogrzewania szklarni. Pojawił się jednak problem techniczny - jak pokonać 100-metrowy odcinek między torami a ogródkiem. Trudno było wtedy wynająć odpowiedni dźwig. Ostatecznie pomysł nie został zrealizowany. A szkoda. Ogródek kolejarza stanowiłby teraz nie lada atrakcję turystyczną.