Jadę dalej, wypatrując ubytków. Na szczęście więcej ich nie zobaczyłem. Za to w pewnym momencie kończy się droga polna wzdłuż toru. Do wyboru mam przedzieranie się przez trzcinę na wprost lub skręt drogą polną na południe. Pomny niedawnej awarii wybieram drugie rozwiązanie. Droga wygląda bardzo dziwnie. Solidny nasyp, miałem też wrażenie, że jadę po podkładach. Hipoteza, że są to pozostałości kolejnej prehistorycznej bocznicy nie wytrzymuje jednak wobec faktu, że miejscami pochylenia tej drogi są wybitnie nie "kolejowe". W pewnym momencie droga urywa się w szczerym polu i muszę wracać na tory, aby brnąć dalej po podmokłym terenie porosłym trzciną.