Jednak kolega Mietek był przygotowany na wszystko i po wymianie i
oczyszczeniu świecy pomknęliśmy na szlak w kierunku Bogorii. Pokonaliśmy
most wiszący za Hajdaszkiem i zatrzymaliśmy się dopiero przed wyciętą w
zeszłym roku kępą tarniny. Tu mały przegląd - czy w osie nie wkręciły się
druty nieistniejącej linii teletechnicznej, występujace tu i ówdzie na
szlaku.