Jacka Kołodzieja


PX48 na łuku przy wspinaniu się do Nagorzan czyli przed stacją Wielgus. Żal mi, że wielu zdjęć nie zrobiłem, ale nie myślałem, że kolejka z którą związany byłem od dzieciństwa przestanie istnieć. Z mej pamięci nie zniknie m.in. pociąg prowadzony przez parowóz (nie Px48) ruszający z Ksawerówki – goniliśmy go z bratem nowiusieńkim Trabantem, by kuzynowi, którego odprowadziliśmy na pociąg jeszcze pomachać. Trzeba było trochę wysiłku by dogonić kolejkę na przejeździe w Marcinkowicach. Był 1972 rok. Codzienne pociągi tłukące się rano i popołudniem (potem koło 20-tej) ogłaszające swym turkotem zbliżającą się zmianę pogody… Albo niesamowite wysiłki pociągu z burakami wspinającego się od stacji w Kościelcu pod górę ostrowieckiego lasu…

Lata mijają. Tyle dobrze, że tę końcówkę, choć już raczej nieczynnej kolei, trochę sfotografowałem. I tyle.

Kocmyrzów (wyjazd) z dnia 18.9.1992 – pierwsza jazda z normalnotorowym wagonem czteroosiowym
Kazimierza Wielka – lokomotywownia z dnia 20.9.1992
Działoszyce – miłe popołudnie 11.11.1992 roku. Niestety w tym czasie tory do Miechowa były już złożone we wsi Słaboszów. A jakie tam cuda były! Gdzieś mam spis producentów szyn jakie zamontowane były w Wiślicy. I tak nie wszystko odnotowałem.
Kazimierza Wielka – 14.3.1993  - tor załadunkowy obok wieży wodnej. Oj wagonów to wtedy było co nie miara
Biórków – 3.4.1993 – to zdjęcia z naszej imprezy, a miejsce – nie ukrywam, na wybór miejsc na trasie do Ksawerówki miałem duży wpływ jadąc w lokomotywie – jedno z moich ulubionych: dworskie stawy w Biórkowie Wielkim. Dziś drogę poniżej nasypu można już pokonać samochodem
Lxd2 na moście nad Szreniawą w Proszowicach (03.04.93)
Mikołajów – 3.4.1993 – z imprezy KKMK. (Przed przejazdem w drodze Krzyż - Mikołajów i stacją Jadzinek)

     Słowo jeszcze o Działoszycach.
     Tę stację poznałem dopiero w 1992 roku. Wcześniej było mi nie po drodze. Zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. Czysta, zadbana. Kwiaty w donicach, a krawężnik peronu wymalowany białą farbą. W tym czasie takie sytuacje nie zdarzały się już na zwykłej kolei, a co dopiero na kolejce w agonii. W moich oczach pozostanie właśnie taka, ze stojącym pociągiem przy peronie i kilkoma wagonami na bocznym torze.
     Co do trójkąta to powinien być widoczny mimo rozbiórki torów. W pewnym sensie wyznaczały go drzewa oraz brzeg rzeki, który na końcu trójkąta był dość wzmocniony.
     Wspomniane Działoszyce – 1.8.1993 – pociąg z grupą niemieckich miłośników. I ów peron. Nie wiem skąd były zawiadowca mieszkający w budynku wiedział, że pociąg przyjedzie, ale jak za dawnych lat wyszedł na peron. Pół godziny dał ostatni sygnał do odjazdu. Pociąg prowadzony od Kazimierzy Wielkiej dwoma lokomotywami.

Cudzynowice – 24.4.1994 – to znów nasza impreza, ale z Parowozem. Wracamy towarowym ze Skalbmierza. Budynek stacyjny już rozbierany.
Chroberz – 14.5.1994 – moja pierwsza jazda „ekspresem”. Zapakowałem żonę z synem do pociągu, a sam w te pędy samochodem za pociągiem. Jeszcze jazda odbywała się do Wiślicy, gdzie prosto z rzeki wodowano parowóz. Aż łza się w oku kręci na wspomnienie. Na zdjęciu góra chroberska, z którą parowóz mimo ograniczeń radził sobie bez problemu. Widać osuwającą się ziemię.