31.07.2007r - Od dziś nie dziwi mnie specjalnie, że w świętokrzyskim wąskotorowa kolejka, deklarowana jako jedna z największych atrakcji może mieć jednocześnie problemy z utrzymaniem, skoro problemy jak się okazuje ma również XIX wieczny pałac Wielopolskich w Chrobrzu! Ale tu rozwiązanie na wszystko jest jedno - sprzedać. Żadna pociecha... Zobaczcie sami (www.echodnia.eu):

JĘDRZEJÓW
25 lipca 2007 - 0:01

Sprzedadzą pałac w Chrobrzu?

Oblegany przez turystów Samorządowy Ośrodek Dziedzictwa Kulturowego Ponidzia w Chrobrzu może zmienić właściciela.

Ośrodek w Chrobrzu boryka się z wieloma problemami. Największym jest niepewna przyszłość. Powiat może stanąć przed koniecznością sprzedania tego obiektu.
Pałac Wielopolskich i przypałacowy 12-hektarowy odwiedzają tysiące turystów. Zbiory Samorządowego Ośrodka Dziedzictwa Kulturowego Ponidzia są na tyle interesujące i ciekawie wyeksponowane, że placówka wzbudza też podziw koneserów. Lawinowo rośnie także liczba osób wpisujących pochlebne opinie do księgi pamiątkowej. Z całego świata napływają deklaracje darowizn w postaci kolejnych eksponatów.

- Jestem pod wielkim wrażeniem ekspozycji archeologicznej. Kończę opracowywanie "Przewodnika archeologicznego po Polsce”. Będzie w niej rozdział o zbiorach eksponowanych w pałacu oraz o odkryciach w Pełczyskach. W USA spotkałem wiele podobnych placówek. Tam noszą one nazwy "visitor centre” i są rodzajem muzeów zawierających pełną dokumentację na temat dziejów miast, regionów czy stanów. Chroberz jest właśnie taką placówką i będę szeroko propagować to miejsce w swoich publikacjach - powiedział nam Daniel Sukniewicz, archeolog, znakomity dziennikarz, publicysta i globtroter, który dotarł do Chrobrza zupełnie przypadkowo, bo uczestniczył w spływie kajakowym na rzece Nidzie.

W sobotę pałac zwiedzała grupka turystów z dalekiej Australii. - To niesamowicie ciekawa ekspozycja, zwłaszcza część dotycząca odkryć w Pełczyskach i dziejów II wojny światowej. Znakomicie, że kustosz i przewodnik biegle włada angielskim, bo opowiedział mi mnóstwo ciekawych rzeczy o tym regionie. W Polsce jestem po raz pierwszy i Chroberz bardzo mi przypadł do gustu. Szkoda, że takie muzeum nie ma łączności internetowej i własnej strony www - powiedziała nam Manin Chhim z australijskiego stanu Victoria.

Goście chwalą, ale losy placówki są niepewne. Utworzony w 2004 roku ośrodek może być zlikwidowany, a Pałac Wielopolskich i park mogą być wystawione na przetarg. Inicjator utworzenia tutaj Izby Pamięci Republiki Pińczowskiej, a następnie całej placówki wystawienniczej - starosta pińczowski Andrzej Kozera zapewnia, że starostwo ubiega się o dotacje na rewitalizację parku i pałacu i że najdalej za 2-3 tygodnie zarząd powiatu podejmie ostateczna decyzję dotyczącą losów ośrodka. Powodem dylematów jest brak pieniędzy. Wiele zależeć będzie od tego, czy na początku sierpnia znajdzie się nabywca na budynek byłego internatu Liceum Ogólnokształcącego w Pińczowie. Jeśli tak - pałac z jego zbiorami ocaleje. Jeśli nie - pójdzie pod młotek.

- Na razie nie potwierdzam tych informacji. Decyzja zależeć będzie od Zarządu i Rady Powiatu. Jest gotowy projekt uchwały w sprawie nadania statusu muzeum dla ośrodka. Są złożone wnioski o dotacje w Urzędzie Marszałkowskim. Bardzo chciałbym, aby pałac pozostał w rękach samorządu i służył wszystkim - mówi starosta Andrzej Kozera.

Irena Imosa

Źródło strona internetowa Echo Dnia
30.07.2007r -
Radio Kielce wyemitowało dziś blisko dwugodzinną audycję ze stacji Jędrzejów Wąski w ramach akcji "Perły Świętokrzyskie", która w dniu dzisiejszym zawitała to właśnie do Jędrzejowa i potrwa do 4 sierpnia kiedy to zakończy się koncertem Hanny Stach. Poza kolejką była w niej mowa również o innych atrakcjach Jędrzejowa. Jak wyszperał w internecie kolega Andrzej na stronie Radia pojawiła się również krótka wzmianka:

 

"Ekspress Ponidzie" ma przejść w ręce prywatnego właściciela 
Ciuchcia "Ekspress Ponidzie" ma przejść w ręce prywatnego właściciela - tak zdecydowali udziałowcy spółki zarządzającej teraz kolejką. Spółka od początku istnienia przynosi straty, które rokrocznie pokrywane są przez udziałowców. Zdaniem wicemarszałka województwa- Zdzisława Wrzałki, obecna sytuacja jest patowa. Samorząd województwa jest jednym z udziałowców. Obecnie trwają poszukiwania dzierżawcy. Udziałowcy zdecydowali także, że na miejscu powstanie małe muzeum. Nie ma jeszcze konkretnych warunków dzierżawy, wiadomo jednak, że nowy właściciel będzie musiał zainwestować w remont torów i rozbudowę infrastruktury.
2007-07-30 15:21:41

Źródło strona internetowa Radio Kielce
29.07.2007r -
Dzisiejszy pociąg rozkładowy był niemal pełny - podróżowało w sumie około 240 osób, wśród których znajdowała się mocna grupa anglików z angielsko - polskiej fundacji wspierającej koleje wąskotorowe!

23.07.2007r - Kolega Andrzej wykonał dziś mały obchód na szlaku Hajdaszek - Stawiany, dokumentując przy okazji wyczerpująco rampę załadowczą dla transporterów na stacji Stawiany Pińczowskie. Zapraszam.

21.07.2007r - Na nowo przygotowywane jest zadaszenie sceny nad deskami parkietu w Umianowicach. Ustawiono już słupy, które wspierać mają dach z tworzywa sztucznego.
19.07.2007r -
Dziś nieco dobrych doniesień - kolejka będzie miała możliwość zaprezentowania się 11 sierpnia na samym Rynku w Krakowie! Wykorzystany ma być m.in. telebim! Na szlak wyjechał pociąg specjalny do Umianowic ze wspólną wycieczką dzieci z polskich i francuskich domów dziecka. Kolejką zainteresowała się również angielska fundacja wspierająca samorządy i uświadamiająca im ważną rolę kolejek w rozwoju turystyki regionalnej.
18.07.2007r -
Mamy nowy, najbardziej treściwy jak dotąd artykuł jaki ukazał się w dzisiejszej Gazecie Jędrzejowskiej:

Obecna forma działalności ciuchci się nie sprawdziła - uważają samorządowcy

 Dojrzeli do zmian

Utworzenie muzeum z zabytkowej części taboru i wydzierżawienie przejazdów, to część pomysłów udziałowców na zmniejszenie strat Ciuchci Ekspres Ponidzie. Co roku samorządy dopłacają ok. 200 tys. zł.

W Urzędzie Marszałkowskim w Kielcach odbyła się spotkanie przedstawicieli samorządów - udziałowców Ciuchci Ekspres Ponidzie, Wzięli w nim udział: starosta jędrzejowski Edmund Kaczmarek. Jan Moskwa - wicestarosta pińczowski. Marek Wolski -burmistrz Jędrzejowa, Marek Zatorski - wiceburmistrz Pińczowa. Krzysztof Słonina - wójt Kij, Zygmunt Brzeziński - wójt Imielna. Urząd marszałkowski reprezentowali: Zdzisław Wrzałka - wicemarszałek województwa. Wojciech Sikorski - dyrektor Departamentu Infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego i Cezary Blach. Spotkanie odbyło się bez udziału Edwarda Choroszyńskiego prezesa spółki i dotyczyło przyszłości ciuchci.

INNA FORMA DZIAŁALNOŚCI

Wszyscy zebrani co do dwóch spraw byli zgodni: ciuchcia musi istnieć, nie może jednak dalej przynosić takich strat, jak dotychczas. Problemem jest forma funkcjonowania, czyli spółka zawiązana przez samorządy.

- Pięć lat działania kolejki pokazuje, że ta forma działalności się nie sprawdziła. Teraz tylko amortyzuje się majątek. który kiedyś się zdekapitalizuje. Nie robi się żadnych inwestycji, bo nie ma na to pieniędzy. Udziałowcy dokładają do bieżącego utrzymania -stwierdził Krzysztof Słonina.

Jak zauważył Marek Zatorski. spółka samorządowa nic może się starać o środki zewnętrzne, np. z Unii. Jego zdaniem trzeba powołać fundację, która starałaby się o pieniądze.

            Trzeba też zmienić fatalne zarządzanie. Z całym szacunkiem dla działań prezesa: zna się on na kolei i dba o tabor, ale na zarządzaniu się nie zna – mówił M. Zatorski.

-          W takiej, jak obecnie, formie działania, ciuchcia, gdyby nawet miała bardzo dobry marketing i jeździła dzień w dzień, to też przynosiłaby straty—powiedział Jan Moskwa i zaproponował, by z części zabytkowego taboru utworzyć muzeum

KONCEPCJA UTWORZENIA MUZEUM

Daleko bardziej idące- koncepcje przedstawił Krzysztof Słonina.

- Trzeba rozdzielić dwie funkcje kolejki, z zabytkowych pojazdów utworzyć muzeum, Część komercyjną oddzielić. Przecież ciuchcia jeździ tylko kilka miesięcy w roku i wtedy są potrzebni pracownicy do obsługi ruchu turystycznego. Po torach mógłby jeździć pojazd tańszy w eksploatacji, niż zabytkowy parowóz - mówił K. Słonina.

Koncepcja utworzenia muzeum nie spodobała się staroście jędrzejowskiemu Edmundowi Kaczmarkowi.

- Uważacie, że do muzeum nie trzeba będzie dokładać? Przecież potrzebny będzie dyrektor i przewodnicy. Jak przyjdzie co do czego, to koszty utrzymania spadną na starostwo w Jędrzejowie. Mam muzeum na swoim terenie i wiem. co to oznacza. Albo będziemy chcieli kolejkę utrzymać i do niej dokładać, albo nie udawajmy. że chcemy i ją zlikwidujmy - powiedział E. Kaczmarek.

Starosta jędrzejowski. który jest za utrzymaniem ciuchci, przedstawił też swoje pomysły na zmniejszenie strat pozbycie się zbędnego majątku, zwiększenie promocji, która jest niedostateczna. Około 50 tys. zł można zaoszczędzić wprowadzając okresowe zatrudnienie pracowników na sezon turystyczny,

Pomysł rozdzielenia spółki na przejazdy i muzeum popiera wicemarszałek województwa Z. Wrzałka

- Po oddzieleniu części muzealnej, można by skomercjalizować część turystyczną i wydzierżawić prywatnej firmie. Inaczej by to wyglądało, lepsze byłoby zarządzanie. Szukajmy pieniędzy, bo zaoszczędzić się tu chyba już nic nie da. Dobre funkcjonowanie w tym modelu nie jest możliwe — mówił  Wrzałka.

ZMIANY BĘDĄ, ALE PÓŹNIEJ

Problem jednak w tym, że majątek ciuchci należy do Skarbu Państwa, PKP miała je w wieczystym użytkowaniu, zaś gminy na zasadzie użyczenia. Część gmin, m.in. Kije. jest w trakcie komunalizacji. Spółka więc nie ma własnego majątku, który stanowiłby zastaw dla banków przy udzielaniu pożyczek czy kredytów.

- Nie łudźmy się, że dokonamy zmian w najbliższym czasie. Najważniejsze, że już do nich dojrzeliśmy -stwierdził. K. Słonina.

Udziałowcy zobowiązali Urząd Marszałkowski, by rozpoczął starania o pozyskanie prywatnego inwestora, zainteresowanego poprowadzeniem ciuchci oraz by przeprowadził rozeznanie, na jakich zasadach funkcjonują w Polsce inne kolejki i czy wychodzą one na swoje.


17.07.2007r -
cóż tu więcej dodać... :

Witam

Myślę, że należy pokazać również drugą stronę czteroletniego funkcjonowania podmiotu „Ciuchcia Ekspres Ponidzie” odnosząc się do informacji przekazywanych dziennikarzom przez samorządowych urzędników, w tej i innych publikacjach prasowych.

- plenerowa ekspozycja muzealna nie jest żadnym novum urzędników, została zorganizowana lata temu. W roku poprzednim pracownicy kolejki własnymi rękami, z finansową pomocą konserwatora zabytków, odnowili większość zabytkowego taboru. Plan „ścieżki śladem zabytków techniki” został przygotowany przez Stowarzyszenie Miłośników Kolejki w 2003 roku i był wielokrotnie przedstawiany przedstawicielom samorządów z propozycją konkretnych (niewielkich zresztą) inwestycji (nie muszę dodawać, że bez rezultatu). Kolejka, ze wsparciem konserwatora, doprowadziła do remontu dachu i pomieszczeń zabytkowych kuźni i odlewni oraz dachu nad halą wagonowni, ratując te pomieszczenia przed zniszczeniem i ciągle oczekując na decyzje właścicieli (jak do tej pory bez rezultatu). Miasto Jędrzejów rozpoczęło remont dawnej świetlicy kolei jędrzejowskich (z przeznaczeniem na m.in. ekspozycję dokumentów), który tak jak się zaczął, tak i szybko skończył rozgrzebaniem inwestycji. Obiekt jest dewastowany i niszczeje, zaś ekipa budowlańców starostwa pozostawiła po sobie stertę gruzu na torach i ulotniła się bez śladu, skutecznie uniemożliwiając użytkowanie trójkąta do obracania parowozu („dzięki temu” parowóz musi jechać do Umianowic tendrem naprzód).

- drugą ekspozycję muzealną zorganizowano na torach odstawczych stacji Pińczów. Stacjonuje tam również pociąg, który można oglądać, zaś na samej stacji można uzyskać informacje o kolejce od członków Stowarzyszenia z Pińczowa (którzy własnymi siłami odnowili tabor i zorganizowali w zabytkowym wagonie jeżdżącą strzelnicę z broni pneumatycznej).

- „Obecny zarząd spółki nie w pełni daje sobie radę z obsługą ruchu turystycznego. Być może należałoby skrócić trasę przejazdu i użyć bardziej ekonomicznego pojazdu do ciągnięcia wagonów niż stare lokomotywy. Potrzebne też są jakieś atrakcje po drodze - przekonuje wicemarszałek Wrzałka”. Więc po kolei. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś, kto sobie nie radzi przewozi w ciągu roku bezpiecznie i bez problemów ponad 15 tysięcy turystów nie odmawiając żadnemu zamówieniu, i w praktyce realizując hasło reklamowe kolejki o organizacji pociągów o „każdej porze dnia i nocy”. Skrócenie trasy przejazdu – to znaczy dokąd? Przepraszam, ale nie jestem w stanie pojąć myśli Pana Marszałka. Tym bardziej, że nie zadał sobie trudu, aby choć zapytać jak długi jest szlak kolejki udzielając prasie fałszywych informacji. Tak samo krytykuje przedłużenie szlaku o całe 3 kilometry : - ) (szlak istnieje i został udrożniony siłami wolontariuszy) mające na celu udostępnienie unikalnego systemu przeładunków kolejowych w Stawianach będącego magnesem dla organizacji pociągów historycznych, szczególnie dla turystów z zagranicy. Może więc najpierw wypadałoby zapytać o cel działania a potem ewentualnie go ocenić. A tak Pan Marszałek krytykuje kolejkę za brak aktywności, a jak taka aktywność jest, to też ją krytykuje (może jestem za mało inteligentny, aby pojąć głębię jego wypowiedzi). Ekonomiczny pojazd do ciągnięcia wagonów – przepraszam, ale tu złośliwie zaproponuje – może traktor ? A do rzeczy – w zeszłym roku członkowie Stowarzyszenia załatwili taki tabor, wąskotorową lokomotywę Lyd1. Była całkowicie sprawna, pochodziła ze zlikwidowanej kolejki pewnej kopalni. Sama kopalnia, której przedstawiono przeznaczenie lokomotywki, aby wesprzeć kolejkę, zgodziła się przekazać ją w cenie złomu (przypominam – sprawna, na bieżąco remontowana). Państwo możecie się domyślić, czy udziałowcy zgodzili się na decyzję o przeznaczeniu na ten cel niebotycznej kwoty 6 tys. złotych. Dla porównania podam, że zdezelowane, wymagające kosztownych remontów lokomotywy Lxd2 można dostać na drobne 25-30 tysięcy złotych. Atrakcje na trasie? – parę przykładów. Kolejka proponowała wszystkim lokalnym władzom zagospodarowanie kursów kolejki. Pojawiały się tu pomysły wszelkie: zabawowe napady na pociąg, obecność na stacjach sprzedawców oferujących regionalne pamiątki, organizacja spływu kajakowego Nidą, przewozy turystów bryczką lub końmi, postawienie na stacji w Umianowicach wagonu hotelowego z demobilu i organizacja hoteliku dla myśliwych, rybaków, miłośników przyrody i inne, których już nie pomnę. Proszę zapytać, czy zainteresował się czymś z tego tak zwany pies z kulawą nogą (o urzędnikach odpowiedzialnych za promocję regionów już nie wspomnę).

- od początku działania kolejka cały czas upominała się u udziałowców o wsparcie przez działy marketingu, o choćby oddelegowanie dla potrzeb kolejki stażystów, lub wsparcie poprzez program aktywizacji absolwentów wydziałów marketingu przez urzędy pracy – bez rezultatu. Podobnie ma się rzecz w temacie pozyskania dotacji unijnych. Kolejka nie ma szans uzyskać profesjonalnego wsparcia specjalistów w wysoce skomplikowanych procedurach pozyskiwania dotacji. Oczekiwała więc, że naturalnie wspomogą ją w tym wyspecjalizowane komórki, choćby urzędu marszałkowskiego. I również bez rezultatu. Jak więc ocenić sytuację, kiedy kolejka przez lata prosi o wsparcie podmioty będące jej właścicielami, a więc (przynajmniej teoretycznie) zainteresowane swoją własnością? I tej pomocy nie uzyskuje.

- przez cały czas od początku powstania spółki staraliśmy się przekonać udziałowców, że błędem jest traktowanie jej jako przedsięwzięcia stricte komercyjnego. Stowarzyszenie już w 2003 roku opracowało strategię marketingową pod nazwą „Kolejka jako oś marketingowa regionu”. Zawarta tam była teza o aktywizacji turystycznej regionu Ponidzia i wykorzystaniu kolejki do zmiany tradycyjnych kierunków potoków turystycznych regionu. Kolejka miała stać się narzędziem kierującym zorganizowane grupy i turystów indywidualnych w strony dotychczas omijane, mało znane, w regiony potencjalnie widzące swoją szansę na przyszłość we wzroście ruch turystycznego, być podstawowym szkieletem kompleksowej oferty turystycznej. Tezy te zostały powielone przez władze w 2005 r. w strategii rozwoju turystycznego dla województwa świętokrzyskiego do roku 2014, które w większości pozostają martwe. Nasze projekty nigdy nie zostały wykorzystane, czasami je kopiowano, nie racząc nawet podać ich źródła.

- ciągle głosem na puszczy jest stwierdzenie, że kolejka jest specyficznym, unikalnym dobrem kultury, a oczekiwanie, że będzie zasilała kasę udziałowców, jest nieporozumieniem. Zarabia na siebie tyle, ile może. Tu zapytam – dlaczego nie rozmawiamy o zamknięciu muzeum w Jędrzejowie i Pińczowie, przecież one generują stałe straty. A może po prostu finansuje to ministerstwo, więc niech to sobie gdzieś tam funkcjonuje.

- w tym wszystkim fikcją jest myślenie o obywatelskiej i moralnej odpowiedzialności władz samorządowych za historyczną spuściznę regionu. Najlepiej poszukać kogoś z zewnątrz, żeby załatwił za nas problem, najlepiej postawić zarzuty, nie starając się nawet, aby cokolwiek zrozumieć. Mała Ojczyzna potrzebuje ludzi, którzy widzą jej przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, nie zaś bezdusznych księgowych widzących wszystko w perspektywie kolejnych wyborów i dla których pojęcie moralnej odpowiedzialności przed historią i ludźmi jest pustym frazesem.

- „Było to wyłącznie spotkanie udziałowców. Dokonywaliśmy na nim także oceny prezesa, czułby się niezręcznie - uważa Wrzałka”. Nie zamierzam z tym polemizować. Powiem tylko, znając temat od czterech lat, że jeżeli chce się kogoś oceniać, najpierw trzeba ocenić siebie, aby móc spojrzeć uczciwie komuś w twarz.

 

Dariusz


16.07.2007r -
W Gazecie Wyborczej pojawił się artykuł Janusza Kędrackiego dotyczący nabrzmiałych ostatnimi czasy spraw braku możliwości finansowych dalszego utrzymania kolejki przez 7 świętokrzyskich jednostek samorządowych i administracyjnych. W artykule nareszcie dano możliwość wypowiedzi drugiej stronie, którą był sam prezes Edward Choroszyński. Zapraszam do lektury:

Ciuchcia Ponidzie pojedzie do muzeum?

Janusz Kędracki
2007-07-16, ostatnia aktualizacja 2007-07-15 19:30

Udziałowcy Ciuchci Ekspres Ponidzie chcą oddać obsługę ruchu turystycznego prywatnemu inwestorowi. Zabytkowy tabor kolejki miałby posłużyć do urządzenia ekspozycji muzealnej.

O tym, że samorządy będące udziałowcami spółki prowadzącej jędrzejowską wąskotorówkę nie chcą już dopłacać do jej utrzymania, pisaliśmy pod koniec maja. W połowie czerwca ich przedstawiciele zgodzili się jeszcze pokryć 201 tys. zł ubiegłorocznych strat, ale równocześnie umówili się na spotkanie na temat przyszłości kolejki. Odbyło się ono w środę i - jak zapewnia wicemarszałek Zdzisław Wrzałka - wszyscy byli zgodni, że nie należy wąskotorówki likwidować, ale radykalnie zmienić zasady jej funkcjonowania.

- Uzgodniliśmy, aby wydzielić część muzealną na stacji w Jędrzejowie, udostępnić tam do zwiedzania zabytkowe parowozy i wagony, a na obsługę turystów chcielibyśmy znaleźć prywatnego inwestora - informuje Wrzałka. Przez najbliższe miesiące pracownicy departamentu infrastruktury mają zrobić rozpoznanie, jak podobne kolejki funkcjonują w innych miejscach, gdzie zarządzane są przez prywatne podmioty. Poprzez ogłoszenia ma być natomiast poszukiwany chętny do przejęcia obsługi przewozu turystów. Jeśli się znajdzie, od przyszłego roku dostanie w dzierżawę część taboru, tory i stacje wąskotorówki. - Obecny zarząd spółki nie w pełni daje sobie radę z obsługą ruchu turystycznego. Być może należałoby skrócić trasę przejazdu i użyć bardziej ekonomicznego pojazdu do ciągnięcia wagonów niż stare lokomotywy. Potrzebne też są jakieś atrakcje po drodze - przekonuje wicemarszałek.

Te plany oznaczają zatem faktyczną likwidację spółki prowadzącej kolejkę. Jak podkreśla Wrzałka, samorządy gotowe są wspólnie utrzymywać część muzealną kolejki, a nie chcą już dopłacać do przewozu turystów.

Co ciekawe, na środowe spotkanie nie został zaproszony prezes spółki Edward Choroszyński. - Celowo, było to wyłącznie spotkanie udziałowców. Dokonywaliśmy na nim także oceny prezesa, czułby się niezręcznie - uważa Wrzałka. Pytany, jak ocenili Choroszyńskiego, odpowiada: - Bardzo dobrze jako kolejarza, specjalistę do spraw technicznych. Były zastrzeżenia co do zarządzania spółką, pracy marketingowej.

Choroszyński dziwi się takiemu stawianiu sprawy. - Przez cztery lata nikt nie kiwnął palcem, żeby coś poprawić czy zmienić. Jak miałem zrobić lepszą reklamę kolejki, skoro nie miałem na to pieniędzy? - pyta. Według niego Ciuchcia Ponidzie, jako obiekt zabytkowy, powinna być traktowana jak muzea, do których samorządy dopłacają. - Gdyby przynosiła dochody, to założylibyśmy spółkę pracowniczą i nie prosilibyśmy o pomoc samorządów. Ale żeby wyjść na swoje, trzeba 300-400 kursów rocznie. To jest niemożliwe, późną jesienią czy zimą ludzie nie będą jeździć - twierdzi Choroszyński. Nie wierzy, że wydzierżawienie kolejki rozwiąże jej problemy. - Chętny się może znajdzie, ale weźmie i po roku odda - argumentuje.

Zdaniem Choroszyńskiego samorządy nie powinny teraz pozbywać się tej atrakcji turystycznej, tylko spróbować pozyskać środki unijne na jej rozwój.

Kolejka dla turystów

Jędrzejowska kolejka wozi turystów od 1993 roku. Od czterech lat prowadzi ją Spółka Świętokrzyska Kolejka Dojazdowa "Ciuchcia Ekspres Ponidzie", którą stworzyły: gmina Jędrzejów (144,5 tys. zł udziałów), gmina Pińczów (109 tys. zł), samorząd województwa (100 tys. zł), powiaty jędrzejowski i pińczowski (po 50 tys. zł), gminy Imielno i Kije (po 23 tys. zł). W ciągu czterech lat działalności przyniosła ok. 700 tys. zł strat. W 2006 roku przewiozła na trasie Jędrzejów - Pińczów 15 tys. osób, o 3 tys. więcej niż w 2005 roku.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce

Artykuł można skomentować na stronie Gazety Wyborczej http://miasta.gazeta.pl/kielce/1,35255,4316112.html

Osobiście tak sobie tylko pomyślałem - czy podobne dyskusje nie lepiej prowadzić po zamknięciu sezonu na początku zimy? W chwili obecnej - przed dużym nasileniem ruchu jaki zwykle ma miejsce we wrześniu i październiku poruszanie tego typu tematów ma tylko jeden efekt - odstraszenie potencjalnych chętnych na przejazdy i zamawianie pociągów... i zmniejszenie ruchu na kolejce; popularne zresztą posunięcie w dawnej firmie matce pod pojęciem "wygaszanie popytu".

Na grupach dyskusyjnych pojawiło się kilka dobrych komentarzy, jako że jest to dla nas bardzo ważna sprawa pozwolę sobie je tutaj przytoczyć zamieszczając tylko inicjały autorów - jeśli ktoś życzyłby sobie pełny podpis, bądź nie życzył wcale - proszę o kontakt.

ROTFL: OSiR Ełk prowadzi ruch w Jędrzejowie :)

Panowie samorządowcy zachowują się tak jakby przypadkiem kupili cyrk i teraz
szukają dzierżawcy lwów :)

pozdr
a

12/13 tzn 12 pracowników i prezes, który obecnie pracuje jako maszynista
parowozu. Uważam to za skrajny przejaw głupoty dlatego że tak naprawdę to
udziałowców nic nie obchodzi los kolejki. Nie ma pomysłu na zmniejszenie
deficytu, robudowanie oferty turystycznej  to wcisnąć to komuś ble się pozbyć
problemu, rozumiem że dokładanie do interesu jest trudne, ale ci panowie nie
dokładają własnych pieniędzy do kolejki. Dysponują pieniędzmi publicznymi i to
powoduje że każdy podatnik dokłada się do działalności wąskotorówki.
Szukanie prywatnego operatora skończy sie fiaskiem bo kto moze sie
zainteresować (oprócz SKPL) operowaniem JKD.

Samorządowi woj.Świętokrzyskiego przyda się jescze przemyślenie swojej decyzji

> 12/13 tzn 12 pracowników i prezes, który obecnie pracuje jako maszynista
> parowozu. Uważam to za skrajny przejaw głupoty dlatego że tak naprawdę to

Tylko dzięki temu:
Codziennie na szlaku jest 2 toromistrzów i nie jest to robota zrobiona na
o...dol
Tabor jest zadbany - pełna rewizja każdej jedbnostki taboru w zimie - czyli nei
wpisanie nowej daty na burcie, aale zdjęcie wózka na kuttruffach, napawanie,
obtoczenie, przegląd maźnic

Inne kolejki będą jeździły do technicznej śmierci, bo wszystko się kiedyś zuzywa
ZTCS naczelnik z jędrzejowa dba jak trzeba, śmiem twierdzić, że to nie
głupota...

Głupotą jest puszczanie 3-4 transporterowych dziennie na widoczność na
Kaliskiej, gdzie w 2006 roku nie zmieniono ani jednego podkładu, bo na kolejce
zostało ok. 5-6 osób i nie ma komu tego robić ( dlatego przez jakiś czas ne
jeździli poza Korzeniew - bo każdy pociąg się wywalał ), jak oni walą te 100
tysięcy ton, jeżdżą po torach zrobionych jedynie na ściągach to ja nie wiem...
cud...?
Można mieć wszystko na sztukę, książkę torowiska wypełniac na sztukę, daty
reewizji malowac na sztukę, zajedzić w 5 lat 4 z pośród 6 branych sprawnych w
2002 roku lokomotyw... a potem czekac na zmiłowanie z nieba... ale czy warto ?
Oby dzierżawa kolejki jak do niej dojdzie źle się tylko dla niej nie
skończyła... może pstrokatre letnikai są za bardzo krzykliwe, ale w przyoadku
jędzrejowa - chyle czoło - oby takl dalej, a kolejka pojeździ długie lata
jeszcze...

SKPL się nie zainteresuje, jeżeli kolej nie ma perspektyw w ruchu towarowym.

A kto się może zainteresować? Moim zdaniem tylko ludzie pokroju Janusza G. i
Jerzego R., albowiem wszyscy inni operatorzy mają dość kłopotów ze swoim
"cyrkiem".

Pozdro
P

>SKPL się nie zainteresuje, jeżeli kolej nie ma perspektyw w ruchu towarowym.

Miałaby, tylko trzeba by było najpierw trochę popracować nad szlakiem
ZA Pińczowem.

A

Czas temu jakiś rzuciłem na naszym Forum dyskusyjnym temat: "Pomysły na poprawę aktualnego stanu rzeczy" w oparciu o oczekiwania względem udziałowców. Otrzymałem 12 pełnych treści i pomysłów odpowiedzi oraz jedną via e-mail (znów ta trzynastka). Zapraszam zatem do zapoznania się z sugestiami naszych grupowiczów. Postaram się zgrupować dziś tutaj najważniejsze w formie 10-ciu lub więcej przykazań (choć może zostanę na początek przy 10-ciu by nie siać paniki ;)
15.07.2007r -
Szlak przemierzył dziś trzynasty pociąg rozkładowy - jakieś duże stężenie tych trzynastek mamy ostatnio...
14.07.2007r -
Jeśli ktoś nie miał okazji oglądnąć wczorajszych aktualności to znajdują się one w archiwum TVP3 Kielce. Rozmiar pliku około 30Mb zatem należy uzbroić się w cierpliwość.

Z ostatniej chwili:

Jak donosi nasz świętokrzyski reporter - kolega Andrzej - przejazd w Hajdaszku jest już na ukończeniu. Ułożono przygotowane uprzednio przęsło torowe i zaasfaltowano. W chwili obecnej porusza się po nim walec. Na poniedziałek jest planowane uzupełnienie szyn po obu jego stronach!

Zapraszam serdecznie do obejrzenia doskonałego dokumentu - galerii przygotowanej przez kolegi Andrzeja z odbudowy przejazdu przez drogę 766 w Hajdaszku.

13.07.2007r - Opublikowane zostały również nagrodzone listy nadesłane przez czytelników i grzechem byłoby nie zamieścić tego dotyczącego kolejki, jaki nadesłał do redakcji GW Pan Tomasz Wciślik:

Atrakcją każdy kilometr wąskiego toru

Pragnę Państwu przedstawić skarb regionu, jakim jest niewątpliwie Świętokrzyska Kolejka Dojazdowa Ciuchcia Ekspres Ponidzie (...) Po pierwsze jest ona zabytkiem techniki potrzebującym ochrony i dofinansowania, a nie parkiem rozrywki. Po drugie przez całe dziesięciolecia stanowiła ważny czynnik w rozwoju gospodarczym regionu i niemal jedyny środek transportu dla mieszkańców okolicznych wsi. Po trzecie w czasach okupacji hitlerowskiej, jako słabiej kontrolowana przez Niemców, była intensywnie wykorzystywana przez ugrupowania partyzanckie, przysłużyła się więc Ojczyźnie. Po czwarte kilka pokoleń kolejarzy poświęciło się pracy na niej, wkładając w swój zawód wiele serca, jak zmarły w tym roku maszynista, pan Andrzej Malmur. Po piąte pasażerowie mają w Pińczowie czas na zwiedzanie tamtejszych zabytków, dzięki czemu mogą poznać lokalną historię. Poza tym koleje wąskotorowe są już rzadkością w kraju i w Europie, zatem każdy kilometr wąskiego toru stanowi atrakcję nie tylko dla turystów krajowych, ale i zagranicznych, co przynosi popularność regionu w świecie (...)

Tomasz Wciślik

miłośnik kolei, uczeń II LO w Kielcach

I wszystko byłoby pięknie i wspaniale. W radosnych nastrojach jest pieczołowicie odbudowywany przez Jędrzejowskich Kolejarzy zniszczony w zeszłym roku przy okazji remontu drogi 766 zabytek - przejazd w Hajdaszku - znów jest szansa na osiągnięcie zachowanej w doskonałym stanie dodatkowej atrakcji - stacji przeładunkowej w Stawianach Pińczowskich stycznej z linią normalnotorową Kielce - Busko, a nawet konkretne plany i terminy. Niestety jak to na kolejce musi się przytrafić i coś złego. Przeciwni odbudowie i ponownemu uruchomieniu zabytkowego fragmentu szlaku są... jego właściciele - udziałowcy ŚKD, którzy co gorsza nie chcą poszerzać jej oferty o dodatkowe jej odcinki - chcą ją zdecydowanie skrócić... Najlepiej by kolejka zaczynała i kończyła swój bieg w Jędrzejowie, w którym ma zostać utworzone muzeum kolejnictwa. Resztą ma się zająć... prywatny inwestor (skup złomu?) To dlatego we wtorek nikt nie miał o niczym się dowiedzieć! A dziś przez przypadek kolega Andrzej włączył telewizor na TVP3 Kielce, gdzie dowiedział się o jednym z największych skarbów turystycznych województwa:

 
ostatnia aktualizacja: piątek, 13 lipca 2007 godz. 18:17
Ciuchcia Ponidzie trafi w prywatne ręce?

Ciuchcia Express Ponidzie zamiast zysków przynosi straty. Udziałowcy nie chcą już dłużej do niej dokładać. Postanowili kolejkę wydzierżawić prywatnemu inwestorowi.

Turystów jest za mało, żeby kolejka była rentowna

 

Podróż ciuchcią z Jędrzejowa do Pińczowa trwa około dwóch godzin. Trasa ma 40 km, mimo to w Hajdaszku zarząd Świętokrzyskiej Kolejki Dojazdowej pracuje nad przedłużeniem przejazdu, aż do Stawian Pińczowskich. Według udziałowców kolejki to nie jest dobry pomysł.

Wicemarszałek województwa uważa nawet, że należałoby skrócić przejazd. Innego zdania jest Stowarzyszenie Świętokrzyskiej Kolejki Dojazdowej. Turystów jest za mało, żeby kolejka była rentowna. Dlatego siedmiu udziałowców dokłada rocznie ponad 200 tys zł. Najwięcej gmina Jędrzejów – 60 tys zł.

Udziałowcy postanowili kolejkę wydzierżawić prywatnemu inwestorowi. Natomiast w Jędrzejowie miałoby powstać Muzeum Kolejnictwa. Szukaniem inwestora zajmie się Urząd Marszałkowski. Inwestycją chce zainteresować m.in. właścicieli podobnych kolejek w Bieszczadach czy Ełku.

piotrekp

Tekst pochodzi ze strony http://ww6.tvp.pl/1498,20070713524048.strona

Pozwolę sobie na mały komentarz/sprostowanie. Trasa aktualnie ma oficjalnie 29,45 km długości (czy gminie Kije udało się wreszcie przebrnąć procedury i przejąć 2,67 km do Hajdaszka?). Przedłużenie "AŻ" do Stawian Pińczowskich oznacza dodatkowe 3,79 km!!! Wszystko po zsumowaniu daje zawrotną liczbę 35,91 km! Zatem całość z trasą do Stawian da skrócenie szlaków kolejki (powołując się na redakcję) o 4,09 km. Gratulacje... choć nie dziwi - tu ponoć tyczką słońce popychają.

Pomijam już tematy promocji kolejki w oficjalnych opracowaniach promujących gminy jej udziałowców. Powiedzmy sobie to chociaż szczerze, najwyższa pora - kolejka zawsze dla wszystkich tu była niepotrzebnym ciężarem, wrzodem, który trzeba wyciąć - wreszcie ktoś odważył się to zrobić, albo chociaż zrzucić komuś innemu zmartwienie na barki. Cieszy mnie to, że doczekaliśmy się odważnych i wreszcie konkretnych decyzji, a nie nieustannego zawieszenia w próżni na swoistej kroplóweczce, która od sześciu lat kapie tylko tyle by jakoś przeżyć, ale nie by się podnieść, nie marząc już nawet - stanąć na nogi!

Rozczarowany możliwościami i zaangażowaniem tutejszych władz, chęciami do zrobienia czegokolwiek, tzw. promocją turystyki w regionie, postawami, patriotyzmem lokalnym i regionem nie szanującym historii, tradycji i swoich korzeni, regionem w którym nic się "nida" zrobić etc. etc. - uroczym ponidziem...

Miłośnik.

PS
Poszukiwania inwestora proponowałbym najlepiej przeprowadzić w postaci łapanki lub pozyskania ekscentrycznego filantropa, bo podejrzewam, że raczej nikt rozsądny w takie interesy nie pójdzie... a może o to właśnie chodzi. Za rok, może miesiąc przeczytamy nagłówek "Kolejka zlikwidowana z braku inwestora" - problem zniknie sam.

12.07.2007r -
Z niekrytym zdumieniem, po wejściu na stronę Gazety Wyborczej http://miasta.gazeta.pl/kielce/1,35255,4307599.html spostrzegłem, iż w plebiscycie "Wybieramy skarb turystyczny województwa świętokrzyskiego" przeprowadzonym przez Gazetę pod patronatem marszałka województwa Adama Jarubasa:

[...] Na trzecim miejscu uplasowała się Ciuchcia Ekspres Ponidzie [...]

[...] Przypomnijmy, że jako element kampanii uznaliśmy też sondę na stronach internetowych "Gazety", w której najwięcej głosów otrzymała Ciuchcia Ekspres Ponidzie. [...]

Jesteśmy niezmiernie rozradowani tym faktem i dziękujemy wszystkim głosującym za wsparcie! Cieszymy się, że jest tak wiele osób, którym zależy na rozpropagowaniu Ciuchci Express Ponidzie w kraju i za granicą, a chociaż dowartościowaniu jej znaczenia w województwie... rzeczy której ciągle nie dostrzegają lub nie chcą dostrzec Ci, którym powinno na tym najbardziej zależeć...

Zapraszam do zapoznania się z całością artykułu Pana Janusza Kędrackiego pochodzącego z portalu lokalnego Gazety Wyborczej.

A oto i:

Toplista skarbów świętokrzyskich

1. Kopalnie krzemienia w Krzemionkach

2. Święty Krzyż

3. Ciuchcia Ekspres Ponidzie

4. Bałtów

5. Klasztor Cystersów w Wąchocku

6. Muzeum im. Orła Białego w Skarżysku-Kamiennej

7. Sandomierz

8. Dąb Bartek

9. Wiślica

10. Grodzisko w Stradowie

11. Jaskinia Raj

12. Kolegiata w Opatowie

13. Łysica

14. Muzeum im. Przypkowskich w Jędrzejowie

15. Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach

16. Pałac Biskupów Krakowskich w Kielcach

17. Skansen w Tokarni

18. Szydłów

19. Zamek Krzyżtopór

20. Zespół Pałacowy w Kurozwękach

11.07.2007r -
W dniu dzisiejszym miało miejsce tajne zebranie udziałowców kolejki w sprawie zapowiadanego wcześniej (13.06 br) wypracowania dla niej nowych rozwiązań. Na spotkanie nie została zaproszona prasa, ani przedstawiciele Stowarzyszenia Sympatyków Kolejki... Nie został zaproszony nawet prezes zarządu Edward Choroszyński... a to już dobrze nie wróży!
02.07.2007r -
W zeszłym tygodniu rozpoczęło się głosowanie na największy skarb województwa Świętokrzyskiego. Kiedy po powrocie z weekendu zajrzałem na stronę głosowania z radością i nie krytym zaskoczeniem spostrzegłem, że nasza kolejka jest w czołówce!!! Ale czym prędzej zajrzałem do komentarzy, które są dla nas najważniejsze i przyznaję to - muszę przytoczyć doskonały komentarz Mateusza, na który dość szybko się natknąłem (był trzeci, a jakże ujmujący):
Data: 27.06.07, 13:55
 

Moim zdaniem to "Ciuchcia Ekspress Ponidzie" powinna być wybrana jako największ atrakcja turystyczna tego regionu. Jest ona jedną
z nielicznych w polsce czynnych kolei wąskotorowych, przejażdżka tą kolejką obfituje w liczne atrakcje i jest niezapomnianym
przeżyciem. Sam jechałem nią już 4 razy- i za tydzień znów się tam wybieram. Żadne muzeum ( a tak można nazwać tę kolejkę) nie
oferuje możliwości przejażdżki a nawet poprowadzenia eksponatów (pociągu). przemiła obsługa, serdeczni kolejarze świętokrzyscy.
Tego naprawdę nie da się nielubić. Zapraszam wszystkich.
Ps. ciekawym "okazem" są estakady w okolicach nidy, chyba nigdzie w polsce i w europie nie ma podobnych budowli

idziemy dalej...
Data: 27.06.07, 19:45

CIUCHCIA TO JEST TO !!!!!!

Data: 28.06.07, 09:31

Chcąc przenieść się w bajkowy świat całą rodziną można w różny sposób ,proszę
spróbować zrealizować to przejazdem Ciuchcią z Jędrzejowa do Pińczowa i
zobaczyć piękno przyrody oraz zachowany (nie wiadomo na jak długo) tabor wraz
z zapleczem i przeżyć oferowane atrakcje

Data: 29.06.07, 08:11

Kolejka jest piękną atrakcją Ponidzia, każdy coś dla zsiebie znajdzie .
Data: 02.07.07, 19:34

Ciasteczka, ciasteczkami, a promowanie dawno wypromowanych miejsc, jak
chociażby Św. Krzyż, odwiedzany przez każdą wycieczkę szkolną, jest celem dla
samego celu.
Uważam, że na uwagę i miano skarbu zasługują przedsięwziecia nie całkiem
odkryte, niezbyt znane większej liczbie ludzi.
Św. Krzyż stał i stoi, jego mury nie potrzebują się bać trzęsień ziemi i mam
nadzieję kolejnej wojny, dlatego pomóżmy i wypromujmy Ciuchcię Ekspres
Ponidzie, którą garstka pasjonatów utrzymuje przy życiu. Warto ją ocalić.

Entuzjastyczna Entuzjastka Ciuchci.

Ujęło mnie to wszystko nie powiem. Dzięki Wam wszystkim, dzięki za pamięć! Przez weekend nie próżnowałem, tylko bawiłem się w mola książkowego. Nie powiem nie bez rezultatów ;) Kolejka już dawno temu odegrała bardzo ważną rolę, odgrywa ją i dziś... o tym wiemy wszyscy. Zbudowała ten region, zasilała go wytrwale latami we wszelkie niezbędne rozwojowi materiały. Teraz, kiedy on już kwitnie zapomina o długu wdzięczności dla swej wspomożycielki... a szkoda, bo kolejka nadal ma potencjał, ale czy tak naprawdę tylko o to tu chodzi?! Sprawiedliwość dziejowa może nie rychliwa...

A wystarczy kiedy cofniemy się choć na chwileczkę w mroki okupacji... po części choćby za sprawą rewelacyjnej książki "Księżyc nad Nidą" Kornela Filipowicza:

VI

    Wagony zatłoczone były przedświątecznymi handlarzami. Cieśla i Brych wsiedli więc, podniósłszy kołnierze, na otwartą lorę, załadowaną podkładami kolejowymi, doczepiona do składu osobowego. Pociąg ruszył z opóźnieniem, gdyż do ambulansu ładowano pocztę, bańki z mlekiem, a kolejarze przekomarzali się ze szmuglerami o łapówki, wkładając i wyrzucając znów ich cenny bagaż. Wreszcie targi skończono, interesanci rozeszli się częstując się papierosami i pociąg ruszył ciężko, obwieszony i obładowany jak wóz jarmarczny.

    Ta wąskotorowa linia kolejowa o kilku odgałęzieniach, przeznaczona pierwotnie do zwózki buraków cukrowych z najżyźniejszych obszarów centralnej Polski, stała się teraz jedyną arterią komunikacyjną, rozsadzaną przez potężny strumień ludzi i towaru, płynący do miast. Przed wojną problem szerokiej linii kolejowej zajmował umysły ludzi, samorządów i władz. Słyszało się wiele o projektach i pomiarach, które miały poprzedzić budowę linii. Nie była to jednak arteria dosyć ważna ze względów państwowych i "strategicznych", jak to się wtedy mówiło, aby jej budowa miała widoki prędkiej realizacji. Ruch pasażerski był w tych czasach słaby, drobni chłopi żyli nieruchawą egzystencją swoich ojców i dziadów, do miasta wyprawiali się tylko w chłopskiej ostateczności, na wędrówkę do szpitala lub adwokata. Zboże i buraki cukrowe płynęły przez ręce hurtowników, którzy umieli sobie zorganizować na czas kampanii odpowiednie środki transportowe, zamówić wagony, uruchomić zwózkę i przeładunek na galary i statki pływające po Wiśle [Szczucin], okrążającej od południa i wschodu tę okolicę. Bogatsi ziemianie podróżowali pierwszą klasą wąskotorówki lub końmi do stacji szerokotorowej. Wiosną i jesienią okolica nurzała się w błocie, czepnym jak klajster, i połyskiwała przez długie tygodnie rozlewiskami dopływów Wisły. W tych porach roku ludzie snuli się jak muchy w mazi, nie ruszając się dalej niż do sklepiku i kościoła. Drogi zamieniały się w bagniste bezdroża, w których dzieci, przebiegające na drugą stronę, gubiły buty, a wozy taplały się po osie. W deszczowe lata jeziora zieleniejącej wody stały przez cały rok po niższych miejscach dróg, a żaby huczały w nich po nocach posępnie jak strachy.

    W połowie kwietnia tego roku było już dosyć sucho i ciepło, chłopi pokończyli wiosenną orkę, nawet na niższych, wilgotniejszych gruntach drogi zakrzepły w twardą koleinę. Oziminy nabierały żywej, płonącej zieleni i odcinały się ostrymi krawędziami od zoranej i zabronowanej ziemi. Krajobraz był już uporządkowany na sposób wiosenny i wyczyszczony. Na bladym, popołudniowym niebie zawisały nieruchomo skowronki, ginąc i pojawiając się znowu, nieuchwytne jak pył na źrenicy

     Cieśla i Brych, skuleni, obróceni plecami do wiatru, patrzyli się na cofający się i zmieniający nieustannie krajobraz. Pęd pociągu porywał im słowa z ust, rozmawiali więc tylko wykrzyknikami, gestami, wyciągnięciem ręki. Od czasu aresztowania Bukowskiego i Zawady zbliżyli się i zaprzyjaźnili ze sobą. Cieśla, przed którym nauka na wieczornych kursach otworzyła nowe horyzonty umysłowe, zaczynał już potrzebować towarzystwa ludzi wykształconych, niemal tak jak jedzenia i picia. Potrzebował konfrontacji swoich wiadomości z cudzymi, aby stwierdzić ich posiadanie i użyteczność. Umówili się na stałe lekcje matematyki i łaciny, wiedzy, którą tak trudno posiąść z samych tylko książek. Brych pracował jako buchalter w spółdzielni mleczarskiej, jeździł też często do Krakowa do krewnych i znajomych, od których przywoził książki i nowinki [...]

    Jechali teraz płytkimi jarami. Pociąg wlókł się, dymił, przystawał pod lata górką. Obsługa parowozu kręciła się wtedy koło maszyny, gestykulując szeroko, spierając się widocznie na temat niemożliwości dalszej jazdy. Śmieszny parowozik, podobny do lokomobilki, z wysokim kominem [HF?], po półgodzinnym postoju zebrawszy swoje wątłe siły rusza jednak znów dalej, a maszyniści wychylają się obojętnie przez okienka.

    Zapadał powoli chłodny zmrok. Na niebie wykłuwał się coraz ostrzej księżyc, niedostrzegalny jeszcze przed godziną. Wjeżdżali w nagi, bezdrzewny, pofałdowany krajobraz, podobny do zastygłych w biegu fal morskich. Była to żyzna okolica, gniazdo największego urodzaju tych stron. Dla Cieśli wionie ona jednak obcością, pachnie tutaj tylko surowo ziemią i cierpkim dymem, wlokącym się z pieców grzanych gałązkami wierzbowymi. "Lepsza ziemia niż u nas - myśli - ale smutniejsza. Ani kępki drzew, ani zagajnika. Pusto jak na wymiecionym klepisku". W jego stronach trafi się przynajmniej tu i ówdzie jakiś przylasek, jakaś gromada topoli czy lip, oszczędzona dla czegoś, co można nazwać jeśli nie kultem, to przynajmniej sentymentem do drzew [...]

    Na przystankach kolejowych panuje gorączkowy ruch. O zapadającym zmroku uwijają się handlarze ładując towar, kłócąc się i pertraktując z kolejarzami. Szeleszczą pieniądze, pachnie samogonem. Wagony wyładowane są kontrabandą od podłóg do dachu. Lora, na której ulokowali się Cieśla i Brych, obsadzona jest przez wielu podróżnych, którzy wola raczej marznąć niż rezygnować z zarobków.

    Pociąg zatrzymuje się na jakiejś stacji [Broniszów, Cudzynowice?]; mija kwadrans, pół godziny, godzina, zwłoka, która zaczyna niepokoić nawet nawykłych do czekania pasażerów jak ci podróżni, tłukący się po tych liniach już od lat. Okazuje się, że na pobliskiej stacji węzłowej [Cudzynowice, Kazimierza Wielka] buszuje jakaś komisja esesmańska; wiadomość tę rozniosły telefony kolejowe na wszystkie strony, wstrzymując na stacjach dojeżdżające pociągi, objuczone zbyt cennym ładunkiem, aby go było wolno oddać w niemieckie łapy. Wszyscy urzędnicy ruchu, zawiadowcy i obsługa pociągów związana była tak silnym poczuciem solidarności między sobą i pasażerami oprawiającymi przemyt, że nikomu przez myśl by nie przeszło, aby jakiś bahnschutz, gestapowiec lub żandarm miał prawo wglądu w ich królestwo, które było prawdziwym państwem w państwie. Od czegóż są telefony? Czy tylko od tego, aby sprawdzać pory wyjazdów i przekazywać stereotypowe meldunki o stanie linii? W kilka sekund po zjawieniu się nieprzewidzianej wizyty telefony dzwoniły bez przerwy od stacji do stacji:

    "Halo - Franek - Józek - Staszek - przyjechało pięciu szwabów - zatrzymajcie pociąg lub każcie ludziom z towarem wysiąść". Zdarzyło się, gdy zbyt gorliwy, niedowierzający lub, co gorsza, rozumiejący po polsku kolejarz niemiecki blokował telefon, że trzeba było się posługiwać pseudosłużbowym szyfrem, wyplatać niestworzone bzdury, nadawać po raz drugi wczorajsze meldunki, aby tylko przemycić jedno rozpaczliwe słowo ostrzeżenia.

    Po półtorej godzinie, kiedy mija już niebezpieczeństwo, pociąg rusza zwolna i podjeżdża chyłkiem pod węzłową stację. Cieśla i Brych przesiadają się do ciemnych wagonów, oczekujących na sąsiednim torze, o kilkadziesiąt metrów dalej. Odbywa się prawdziwy wyścig, wygrywany przez tych, którzy mają najmłodsze nogi i najlżejszy bagaż. (Tym pociągiem dojeżdża się do stacji, skąd prowadzi już szerokotorowa linia do Krakowa [Kocmyrzów]. Znajdą się na niej późnym wieczorem, a wobec godziny policyjnej, która w miarę zbliżania się do stolicy Generalnego Gubernatorstwa bywa coraz bezwzględniej przestrzegana, zanocują tam w oczekiwaniu na krakowski ranny pociąg.) Dopadają pociągu jedni z pierwszych, zastają jednak wagony zapchane już miejscowymi handlarzami cukru, siedzącymi cicho, jak kury na grzędzie, w ciemnym dusznym kojcu. Po pół godzinie pociąg rusza w drogę, strząsając z siebie nadmiar pasażerów, jak robak napadnięty przez mrówki. Utyka ciężko na stykach, dobija twardo na rozpłaszczonych resorach i wlecze się, obsypany ognistą grzywą iskier, długimi przestrzeniami, pokonując wzniesienia i odległości z jakąś niewytłumaczalną cierpliwością parowozu - zjawiskiem znanym szoferom i mechanikom, zdanym na kapryśną łaskę i niełaskę maszyny. Ileż razy, na takiej przestrzeni, jadąc dniem, byliby już mieli do czynienia z zapaleniem się osi, ze spadkiem ciśnienia pary, z dziesiątkiem innych złośliwych, drobnych wypadków.

    Późną nocą dojeżdżają wreszcie do opustoszałej, drzemiącej nad lśniącymi od księżyca torami stacji [Kocmyrzów]. U jednego jej końca urywają się miniaturowe szyny wąskotorówki z niskimi, jak gdyby nie wyrośniętymi wagonikami, porzuconymi na ślepym torze. O parę metrów dalej rozpierają się na normalnych torach "dorosłe" wagony "prawdziwego pociągu", o wymiarach i proporcjach odpowiednich do ludzkiego wzrostu i potrzeb. Tu zaczyna się nurt wielkiej rzeki kolejowej, pachnie otwartym światem, majaczy mocne, solidne żelazo grubych torów, sygnałów i zwrotnic.[...] cd

Stacja Kocmyrzów - kwiecień 2007r

Jakby na przekór losowi "solidne żelazo grubych torów, sygnałów i zwrotnic" już nie istnieje! Pozostały już tylko "miniaturowe szyny wąskotorówki z niskimi, jak gdyby nie wyrośniętymi wagonikami, porzuconymi na ślepym torze" - ratujmy je za wszelką cenę!!!

01.07.2007r - Na szlak wyjechał XI pociąg rozkładowy, na pokładzie którego zagościł jak co roku sam... Kupała!!! Zapraszam do galerii przygotowanej przez Młodzieżową Służbę Ruchu kolejki świętokrzyskiej!